Dokładnie dwa lata temu odwiedziłam na kilka dni York. To była fantastyczna wyprawa. Do hrabstwa Yorkshire wybrałam się na Wielkanoc. Miałam wtedy tydzień wolnego, spakowałam walizkę i zarezerwowałam pokój przez AirBnb. Pokoik, który usytuowany był na poddaszu był bardzo przytulny, z ciekawymi orientalnymi dodatkami. Pod łóżkiem znajdowało się mnóstwo książek, albumów i biografii znanych malarzy. Byłam zachwycona.
Moja gospodyni AirBnb – Carol okazała się być bardzo interesującą osobą.Wieczorem, gdy po całym dniu wrażeń wracałam do swej małej kwatery, Carol częstowała mnie lampką wina i zapraszała do rozmowy. Rozmawiałyśmy o wszystkim: o Brexicie, komunizmie, Kate Bush, filmowych adaptacjach Wichrowych Wzgórz, o epoce wiktoriańskiej i Imprerium Brytyjskim.
York w kwietniu był chłodny i wietrzny. Pogoda była słoneczna, z drzew i krzewów wystrzeliły pąki i kwiaty.
Dziś zebrało mi się na pisanie o York ponieważ mam teraz trochę wolnego i chciałam odbyć taką podróż wirtualno-sentymentalną do mojego ulubionego miejsca w Anglii. Bardzo tęskni mi się za podróżowaniem. W zeszłym roku musiałam odwołać swój lot do Dublina i na Cypr. Jak się pewnie domyślacie, wszelkie komplikacje podróżnicze wynikały z powodu koronawirusa. Teraz w UK nadal panuje lockdown, który potrwa aż do połowy kwietnia 2021. Nie mogę się już doczekać końca obostrzeń bo bardzo brakuje mi wypadów na miasto, do galerri handlowych, księgarni i kawiarni.
Do York i Yorkshire mam ogromny sentyment. Kiedy miałam 18 lat to zafascynowałam się powieścią Emily Bronte pt. „Wichrowe Wzgórza”. Najpierw przeczytałam przekład tej powieści na język polski. Tak bardzo zachwyciłam się plastycznymi opisami wzgórz i wrzosowisk, że sięgnęłam po oryginał powieści. Mój angielski był wtedy na poziomie...licealnym więc moja pierwsza konfrontacja z angielską literaturą była z lekka przerażająca. Pamiętam, że nie poddałam się jednak i czytałam jedną stronę dziennie z pomocą słownika. Musiałam kupić duży, kilku-tomowy słownik angielsko-polski bo mój mały podręczny słowniczek nie dawał sobie rady z wiktoriańskim słownictwem. Czytanie powieści zajęło mi dużo czasu, ale kiedy skończyłam to byłam z siebie dumna. Moje słownictwo bardzo się poszerzyło, moja umiejętność czytania i pisania w języku angielskim też się poprawiły. Umiejętności te bardzo przydały mi się na maturze z angielskiego. „Wichrowe Wzgórza” przeczytałam jeszcze kilkukrotnie. Już po maturze obiecałam sobie, że kiedyś wybiorę się do Haworth i odwiedzę grób Emily Bronte oraz parafię, w której mieszkała rodzina Bronte. Postanowienia swego dotrzymałam.
Po zakończeniu studiów magisterskich i krótkiej przygodzie z uczeniem języka angielskiego w gimnazjum, a potem liceum postanowiłam wyemigrować do Anglii. W Anglii mieszkam już od 8 lat. Od prawie 5-ciu lat pracuję tutaj jako nauczyciel.
Jeśli wybierasz się do Yorku autokarem to warto pamiętać, że nie ma tam dworca autobusowego. Przystanki autobusowe rozmieszczone są w regularnych od siebie odstępach. Przystanek w samym centrum starego miasta znajduje się na wprost dworca kolejowego (Clifford Street). Moje zakwaterowanie AirBnb znajdowało się jakieś 20 minut marszem do starego miasta.
Przystanki autobusowe na ulicy Clifford i innych ulicach obsługiwane są przez lokalne autobusy i długodystansowe piętrowce.
Dzień 1
Poniedziałek. Obudziłam się o
07:00 rano.
Byłam podekscytowana. Nie mogłam doczekać się wszystkich atrakcji czekających na mnie w York. Do centrum miasta poszłam na piechotę. Pierwszego dnia chciałam nacieszyć się atmosferą miasta, podziwiać mosty, bramy i mury warowne. W York jest aż 9 mostów, a do miasta prowadzą 4 główne bramy: Bootham Bar, Monk Bar, Walmgate Bar i Micklegate Bar. Każdego ranka przechodziłam przez bramę Micklegate.
Pierwszego dnia obeszłam masywne mury obronne, a potem przeszłam się na spacer brzegami rzeki Ouse. Posiedziałam na drewnianej ławeczce, obserwując gęsi skubiące trawę i wsłuchłując się w plusk wody i odgłosy przejeżdżających pociągów. Co chwila taflę rzeki Ouse przecinali wioślarze.